punkt siedzenia

Kamienica w wersji minimum

Oto wnętrze uspokojone. Wyobrażam sobie, że w tym domu nikt na nikogo nie pokrzykuje, nikt się nie spieszy, nikt nie porzuca ubrań byle gdzie. Wszystko na swoim miejscu – także dzięki znakomitemu systemowi szaf – niewidocznych,  wkomponowanych w architekturę. W tym domu z ukrytych w ścianach głośników sączy się Schubert, a na kolację cała rodzina siada jednocześnie przy stole i wzajemnie zabawia się kulturalną rozmową.

 

 

Podoba mi się to, że we wnętrzach tego apartamentu widać wpływ kolejnych dekad na wystrój. Regał żywcem przeniesiony z lat 70. Klasyki designu z lat 60. Grzejniki – żeliwne, moje ukochane, zapewne z 30. Nie wspominając już o oryginalnych stiukach z początku XX wieku. A w tych historycznych ramach – trochę skandynawskiego wzornictwa, trochę brytyjskiego romantyzmu…

 

 

 

 

via www.lifestyleetc.co.uk