Na warszawskim podskarpiu niedaleko pałacu Królikarnia stanęły designerskie kontenery morskie, które płynęły do Polski prosto z Nowej Zelandii przez ponad 20 000 kilometrów. To właśnie one posłużyły za bazę projektową oryginalnego salonu sprzedaży jednego z developerów. Co w nim nietypowego? Budynek salonu niczym nie przypomina tradycyjnych biur sprzedaży. Salon Novej Królikarni to nowoczesna, symetryczna bryła z bardzo charakterystycznym, przeszklonym wykuszem. Fasada budynku jest z jednej strony obita świerkowymi listwami, a front w całości pokrywa szkło, co umożliwia widok na jezioro znajdujące się przed salonem w pełnej perspektywie. Powierzchnia całego obiektu wynosi w sumie 130 m 2 , z czego drugie piętro stanowi strefę wypoczynkową w całości przeznaczoną dla klientów salonu. Trudno uwierzyć, że cała konstrukcja opiera się na czterech scalonych kontenerach morskich, które przepłynęły do portu w Gdańsku z drugiego końca świata. Za projekt i wykonanie salonu odpowiedzialne było studio BOXME, które od kilku lat z kontenerów morskich tworzy prawdziwe dzieła sztuki. – Kontenery mają duszę i swoją własną historię. To one nadają naszym projektom bardzo indywidualny i unikatowy charakter – mówi Marek Mielnicki, współzałożyciel pracowni BOXME.
Fot. Ronson