Historia jest taka: Susana i Alex, para znudzonych sobą, miastem i pracą w korporacjach Brytyjczyków po czterdziestce, postanowiła zmienić swój styl życia, zająć się czymś konkretnym, zostawić miasto i rzucić intratne posady. W tym celu wyszukali pośród wielu ofert agencji nieruchomości najmniej atrakcyjną: rozwalający się dom, brzydki jak noc, bez elektryczności
i ogrzewania, smagany wiatrem i morską bryzą na nie zawsze przyjaznym wybrzeżu Korwalii.
I oczywiście – właśnie w nim postanowili zamieszkać, licząc na to, że wyzwanie doprowadzenia domu do stanu używalności zdoła zbliżyć ich ponownie do siebie i zrozumieć, co w życiu najważniejsze. Rzecz miała miejsce w 2009 r.
Wszyscy pukali się w głowę i z powątpiewaniem patrzyli na zmagania pary z materią. Wróżyli katastrofę budowlaną, rozwód, ba, nawet morderstwo w afekcie. Jednak, ku rozczarowaniu ciekawskich sąsiadów z klifu nic takiego nie miało miejsca. A dom z ponurej rudery zmienił się
w oszałamiającą willę, której każdy pokój (i kuchnia, i łazienka) ma okno z widokiem na morze, niebo i cieniutką nitkę horyzontu. Remont trwał stosunkowo krótko, biorąc pod uwagę uzyskane efekty, bo tylko 3 lata!
Bryła samego budynku zyskała nowoczesną, postmodernistyczną bryłę. Wnętrza urządzone zostały “pod dyktando” widoku z okien. Nic nie ma prawa ich zasłonić, zdominować, odwrócić od nich uwagi domowników i gości.
Do nadmorskiej, bezpretensjonalnej posiadłości pasują:
Hamak Fatboy, kosz na pranie House Doctor, stół “Maple” Iker, dywan Designer Guild, sukienka Marimekko
Fot. Forever Cornwall, serwisy prasowe