– Do projektu przystąpiliśmy, kiedy budynek był jeszcze w trakcie budowy – opowiada architekt Joanna Morkowska-Saj z pracowni SAJE Architekci. – Sytuacja idealna, wymarzona dla projektanta i inwestora, bo możliwe były zmiany zarówno budowlane jak i instalacyjne. No i zaczęło się kombinowanie – wspomina.
– Dolny poziom mieszkania to strefa dzienna z salonem, kuchnią, łazienką i holem z otwartą klatką schodową. Tutaj też znalazła swoje miejsce się sypiania gospodarzy. Przestrzeń była aranżowana w taki sposób, aby pomieścić jak najwięcej szafek i schowków, a przy okazji nie zadusić przestrzeni. „Schowek” to drugie imię tej realizacji – śmieje się Joanna Morkowska-Saj. – Górny poziom mieszkania zajmują dzieci – ich trzy sypialnie i łazienka. Na 33 metrach kwadratowych udało się rozlokować pomieszczenia tak, by każdy miał swój azyl. Na tym najbardziej zależało klientom. Oj, była walka o każdy centymetr!
Liczyły się nawet grubości ścianek działowych. Istotną sprawą stała się także likwidacja grzejników na rzecz ogrzewania podłogowego oraz zastąpienie drzwi tradycyjnych przesuwnymi. Wnętrze urządzono bezpretensjonalnie, w łagodnej kolorystyce bieli i naturalnego drewna z mocniejszymi akcentami w postaci turkusowych i granatowych krzeseł “Mannequin” marki IKER, a także musztardowych i brudnoróżowych poduszek i pledów.
Fot. foto&mohito