Nie ma co ukrywać – jestem kuchtą! Wracam z pracy do domu. I co? Marsz do kuchni. Obiad dla rodziny, rozmowy telefoniczne z przyjaciółkami (żeby nie podsłuchiwał), lektura książki (“Mężczyzna, który tańczył tango”), by telewizor nie przeszkadzał się mi skupić. W kuchni spędzam prawie cały wolny czas. Pisząc te słowa także siedzę w kuchni, na barowym stołku. Chłopaki oglądają po raz setny chyba “Szczęki” w TV, a ja przycupnęłam sobie z laptopem i rozmarzyłam się na dobre. Wszystko dlatego, że zobaczyłam zdjęcia najnowszej kuchni włoskiej marki Cesar. Kuchnia u nas w domu nijak nie przypomina tego pięknego, spokojnego wnętrza: utrzymanego
w stonowanej, nowoczesnej (ale bez przesady) stylistyce. Co prawda też jest biała, ale na tym podobieństwa się kończą.
Kiedyś, czyli jakieś 10 lat temu przekonana byłam, że kuchnia (tak zwane serce domu) powinna odzwierciedlać charakter gospodyni (TO JA!). I dlatego w mojej kuchni panuje nieład kontrolowany. Część rzeczy stoi na wierzchu na licznych półkach i na blacie. Zawsze żal mi było chować do szafek piękne filiżaneczki IItalli i Marimekko. Talerze od Menu i z Norman Copenhagen. Wolałam cieszyć nimi wzrok. Teraz mnie to już nie cieszy. Bo wzory na porcelanie są mniej widoczne. Wszystko przez warstwę kurzu, która pojawia się już dzień po generalnych porządkach. W kuchni “Cloe” taki stan rzeczy (zakurzonych rzeczy) byłby nie do pomyślenia. Obiecuje sobie – moja następna kuchnia będzie elegancka, sterylna prawie. Zainwestuje koniecznie w corianowe blaty. Są dużo łatwiejsze w utrzymaniu czystości, no i o niebo trwalsze niż jakiekolwiek drewno.
Kuchnia “Cloe” ma corianowe blaty. Ich laboratoryjną biel łagodzą ściany oraz stół z drewna. Drewno zostało naolejowane i zabezpieczone woskiem. Dzięki temu powierzchnia wygląda surowo, naturalnie. Biel i drewno to najmodniejsze i najbardziej uniwersalne połączenie.
“Cloe” ma też odważniejszą odsłonę. Rudy kolor, który tu pojawia się na lakierowanych frontach, znów jest na topie, chyba po 40 latach. Ostatni raz pojawiał się w aranżacjach w latach 70. Wszystko przez wielki powrót estetyki vintage.
Szarość na wyspie kuchennej to ekologiczny beton. Znakomicie nadaje się do kuchni, bo jest wytrzymały oraz wodoodporny. Fornir to dąb w naturalnym odcieniu.
Fot. Cesar, www.cesar.it